Popełniłam jednak jeden z kardynalnych grzechów szwaczki. Najpierw wykroiłam z tkaniny odpowiedni fragment, a dopiero potem wpadłam na to, żeby to wrzucić do prania :)
Wszystko się zbiegło, poskracało, a ja zamiast poszewki uszyłam zupełnie inne artefakty.
Już dawno chciałam stworzyć przytulaśnego kota :) Jestem kociarą i marzy mi się czarny kocur, ale mamy psa który zbytnio kotów nie toleruje. Pozostają mi na razie tylko kotopoduszki :)
Wąsiki z rypsowej wstążeczki, a niech sobie też synek coś pomemla!
Oczy i pyszczek wyszywałam ręcznie toteż jest nieco niedokładnie, ale chyba nie ma tragedii :)
Przysięgłam sobie, że kolejny uszytek będzie już dla dorosłej osoby!
Najprawdopodobniej wybłagane COŚ dla mego lubego ;)
Tyle planów, tyle pomysłów, tyle przyszykowanych wykrojów i wyciętych szmatek... a tak mało czasu...
Zapraszam do komentowania!
Będzie mi też bardzo miło jeśli polubicie stronę Lisie Szycie na facebooku
PS. Planuję zrobić Candy gdy dobijemy to setki! :)
Zapraszam do komentowania!
Będzie mi też bardzo miło jeśli polubicie stronę Lisie Szycie na facebooku
PS. Planuję zrobić Candy gdy dobijemy to setki! :)
jakie słodki kotek! :*
OdpowiedzUsuńMega kocur i taki sensoryczny :) Mój blog Ma i Bla
OdpowiedzUsuńhym... gryka :) musze sprobowac. a jaka jest po wypraniu?
OdpowiedzUsuńTrzeba dobrze wysuszyć, żeby nie została żadna wilgoć, a tak poza tym super :)
OdpowiedzUsuńCudna kotopoducha - nosek kotka przeuroczy! :D
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tym wypełnieniem szeleścika, proste rozwiązania są najlepsze, ja najbardziej lubię takie recyklingowe :D a co do szycia dla dorosłych - też sobie to ciągle obiecuję, ale jakoś szycie dla maluchów tak bardzo cieszy, prawda? ;)
pozdrawiam cieplutko!
Jak się ma małego szkraba to jakoś naturalnie wychodzi, że to dla niego się najwięcej szyje :) ale właśnie kończę szyć torebkę, niebawem będzie wpis na blogu, wiec jakiś mały postęp jest :)
Usuń